Krótka historia o NebuLisacji – Mały Lisek i zawody sportowe

14/12/2021.

Był ciepły, słoneczny poranek. Franio w podskokach pokonywał drogę do szkoły. To właśnie dzisiaj Pan Jeleń, nauczyciel wychowania fizycznego, miał podać skład drużyny na jesienne zawody koszykarskie. Mały Lisek wiedział, że jest jednym z faworytów, więc nie mógł się doczekać, aż usłyszy swoje imię. Musiał jeszcze tylko przetrwać lekcję matematyki, a potem czekał go upragniony wf.


–  Cześć Franio! – przywitał go królik Tymek, który siedział już w sali lekcyjnej. –   Gotowy na kartkówkę z tabliczki mnożenia?

– Yyy jaką kartkówkę? – Mały Lisek poczuł narastające przerażenie.

–  On żartuje, nie słuchaj go – rzuciła lisiczka Malwinka. – Uwaga, idzie Pani Sowa!

– Proszę o spokój, zaczynamy zajęcia – powiedziała nauczycielka i zaczęła sprawdzać listę obecności.

Franio niewiele zapamiętał z tej lekcji, ponieważ myślami był już na boisku. Kiedy usłyszał sygnał dzwonka, pierwszy opuścił salę.

– Franek, zaczekaj! –  krzyknął za nim Tymek. –  Gdzie tak pędzisz?

– Ja już zaczynam trening! Ścigajmy się! – odkrzyknął Lisek i pobiegł do szatni.

Lekcja wychowania fizycznego rozpoczęła się od krótkiej rozgrzewki. Następnie dzieci ćwiczyły gimnastykę. Tuż przed dzwonkiem wuefista zebrał wszystkich i poprosił o uwagę.

–  Moi Drodzy, jak wiecie, za miesiąc czekają nas jesienne zawody koszykarskie –  zaczął Pan Jeleń. – W tym roku w skład 5-cio osobowej drużyny chłopców wchodzą: Franek, który będzie kapitanem, Tymek, Leon, Arek i Gustaw. Serdeczne gratulacje! Pierwszy trening odbędzie się jutro o 16. Zapraszam wszystkich!

–  Juhu, zostaliśmy wybrani! – wykrzyknął Tymek, szturchając delikatnie Frania. –  Nie mogę się doczekać treningów.

–  Ja też! – odkrzyknął Mały Lisek. –  Damy z siebie wszystko!

–  Pod Twoją wodzą na pewno – mrugnął do niego Tymek.

–  Dzięki! – odparł Franio, szczęśliwy, że jego marzenie się spełniło. Aż do tej chwili obawiał się, że może wcale nie jest tak dobry, jak mu się wydawało. Jednak teraz miał na to potwierdzenie – został kapitanem!

Nazajutrz po lekcjach Franek wraz z królikiem Tymkiem i pozostałymi kolegami z drużyny czekali na sali gimnastycznej na rozpoczęcie treningu. Okazało się, że o tej samej godzinie trenuje drużyna dziewczynek pod opieką Pani Sarny. Na czele składu stała lisiczka Malwinka.

–  Dlaczego nam nie powiedziałaś, że Ty też jedziesz na zawody? – zapytał ją Franio.

–  Bo wczoraj byliście tak przejęci, że nawet nie daliście mi dojść do słowa –  odpowiedziała ze śmiechem Lisiczka. – A dzisiaj postanowiłam, że zrobię Wam niespodziankę.

–  No wiesz co, na pewno tak nie było… –  odparł lekko urażony Tymek.

–  Dajcie spokój, nie gniewam się, super, że będziemy mogli razem reprezentować naszą szkołę.

–  To prawda, mamy dwie najmocniejsze drużyny, pokonamy wszystkich! – wykrzyknął Mały Lisek, a inne dzieci zaczęły mu przytakiwać.

 Moi Drodzy, pamiętajcie, że pewność siebie to nie wszystko. Wygrana wymaga ciężkich treningów  – odezwał się Pan Jeleń, który wszedł do sali. –  Dzisiaj będziemy ćwiczyć rzuty do kosza. 

Treningi bardzo podobały się Liskowi. Pan Jeleń za każdym razem podkreślał, że oprócz techniki ważna jest kondycja, więc dzieci wykonywały ćwiczenia z ciężarkami, kręciły hula hop i skakały na skakance. Jednym słowem – nie było miejsca na nudę!

W końcu nadszedł dzień zawodów. Mały Lisek już od samego rana był bardzo zestresowany. Nie miał nawet ochoty na śniadanie. Pani Lis zaczęła się o niego martwić.

–  Franiu, musisz coś zjeść, żeby mieć siłę biegać po boisku – namawiała.

–  Ale Mamo, ja nie dam rady. Jestem bardzo zdenerwowany. Boję się, że coś pójdzie nie tak i zawiodę moją drużynę i wtedy wszystkie treningi pójdą na marne…

–  Synku, to nieprawda. Po pierwsze, masz świetną formę, a po drugie treningi dały Ci same korzyści – spędziłeś czas ze swoimi przyjaciółmi, a dodatkowo wzmocniłeś odporność.

–  Ale… jak to wzmocniłem odporność? –  dopytywał się Franio.

–  A pamiętasz jak mówiłeś, że hasło tegorocznych zawodów brzmi “Sport to zdrowie”? – Mały Lisek potakująco kiwnął głową. – Jak myślisz, co to oznacza?

– No…, że uprawiając sport dbamy o swoje zdrowie.

– Dokładnie synku, staraj się więc o tym pamiętać.

– Dobrze Mamo, masz rację. Poza tym jeśli chcę dać z siebie wszystko, to muszę mieć dużo siły! –  wykrzyknął Franio i wgryzł się w pyszną kanapkę.

Zawody odbywały się w sąsiedniej miejscowości, więc Mały Lisek wraz z przyjaciółmi dotarł na miejsce szkolnym autobusem. Dzieci przebrały się w stroje sportowe w szkolnych barwach i czekały na rozpoczęcie rozgrywek.

– Ale będzie zabawa! – wykrzyknął niedźwiedź Gustaw. – Jesteście gotowi na zwycięstwo?

– Jesteśmy! – odkrzyknęli chórem jego koledzy z drużyny i spojrzeli w stronę Pana Jelenia, który stanął obok nich w stroju trenera.

– Wiem, że bardzo ciężko trenowaliście i dziękuję Wam za to – zaczął Pan Jeleń. – Jestem z Was bardzo dumny. A teraz… dajcie z siebie wszystko i pamiętajcie o technice!

To był dzień pełen wrażeń. Każda drużyna chciała pokazać się z jak najlepszej strony. Jednak ostateczne wyniki zawodów były następujące: 2. miejsce dla drużyny Frania w grupie chłopców i 3. miejsce dla drużyny Malwinki w grupie dziewczynek. W rozgrywkach brało udział aż sześć szkół, więc było to ogromne osiągnięcie!

Dzieci z dumą ustawiły się na podium i odebrały medale. Po rozdaniu nagród zawodnicy podawali sobie dłonie i dziękowali za wspólną grę.

– Fajnie, fajnie, ale trochę szkoda, że nie wygraliśmy… – szepnął królik Tymek.

– Nie musimy być zawsze najlepsi – odpowiedział mu Mały Lisek. – Daliśmy z siebie wszystko! Poza tym pamiętaj, że sport to…

– … zdrowie! – dokończyła lisiczka Malwinka, która wskoczyła pomiędzy chłopców. – Byliście super!

– Ty też! – odparł Franio. – To co, idziemy po dyniowe muffinki?

– Naturalnie! – wykrzyknął Tymek i pobiegł w stronę stolików, na których czekał słodki poczęstunek dla uczestników.

ł bardzo zestresowany. Nie miał nawet ochoty na śniadanie. Pani Lis zaczęła się o niego martwić.
– Franiu, musisz coś zjeść, żeby mieć siłę biegać po boisku – namawiała. – Ale Mamo, ja nie dam rady. Jestem bardzo zdenerwowany. Boję się, że coś pójdzie nie tak i zawiodę moją drużynę i wtedy wszystkie treningi pójdą na marne… – Synku, to nieprawda. Po pierwsze, masz świetną formę, a po drugie treningi dały Ci same korzyści – spędziłeś czas ze swoimi przyjaciółmi, a dodatkowo wzmocniłeś odporność. – Ale… jak to wzmocniłem odporność? – dopytywał się Franio. – A pamiętasz jak mówiłeś, że hasło tegorocznych zawodów brzmi “Sport to zdrowie”? – Mały Lisek potakująco kiwnął głową. – Jak myślisz, co to oznacza?
– No…, że uprawiając sport dbamy o swoje zdrowie.
– Dokładnie synku, staraj się więc o tym pamiętać. – Dobrze Mamo, masz rację. Poza tym jeśli chcę dać z siebie wszystko, to muszę mieć dużo siły! – wykrzyknął Franio i wgryzł się w pyszną kanapkę.
Zawody odbywały się w sąsiedniej miejscowości, więc Mały Lisek wraz z przyjaciółmi dotarł na miejsce szkolnym autobusem. Dzieci przebrały się w stroje sportowe w szkolnych barwach i czekały na rozpoczęcie rozgrywek.
– Ale będzie zabawa! – wykrzyknął niedźwiedź Gustaw. – Jesteście gotowi na zwycięstwo?
– Jesteśmy! – odkrzyknęli chórem jego koledzy z drużyny i spojrzeli w stronę Pana Jelenia, który stanął obok nich w stroju trenera.
– Wiem, że bardzo ciężko trenowaliście i dziękuję Wam za to – zaczął Pan Jeleń. – Jestem z Was bardzo dumny. A teraz… dajcie z siebie wszystko i pamiętajcie o technice!
To był dzień pełen wrażeń. Każda drużyna chciała pokazać się z jak najlepszej strony. Jednak ostateczne wyniki zawodów były następujące: 2. miejsce dla drużyny Frania w grupie chłopców i 3. miejsce dla drużyny Malwinki w grupie dziewczynek. W rozgrywkach brało udział aż sześć szkół, więc było to ogromne osiągnięcie!
Dzieci z dumą ustawiły się na podium i odebrały medale. Po rozdaniu nagród zawodnicy podawali sobie dłonie i dziękowali za wspólną grę.
– Fajnie, fajnie, ale trochę szkoda, że nie wygraliśmy… – szepnął królik Tymek.
– Nie musimy być zawsze najlepsi – odpowiedział mu Mały Lisek. – Daliśmy z siebie wszystko! Poza tym pamiętaj, że sport to…
– … zdrowie! – dokończyła lisiczka Malwinka, która wskoczyła pomiędzy chłopców.

– Byliście super!

– Ty też! – odparł Franio.

– To co, idziemy po dyniowe muffinki?

– Naturalnie! – wykrzyknął Tymek i pobiegł w stronę stolików, na których czekał słodki poczęstunek dla uczestników.

Odtwórz bajkę online

W celu odtworzenia bajki w trakcie sesji nebulizacyjnej należy pobrać oba pliki i wgrać je na nebulizator za pomocą przewodu micro-USB dołączonego do zestawu nebulizatora AeroGo.

Zapraszamy również do zapoznania się pozostałymi bajkami dostępnymi na naszym blogu.

Udostępnij

Jedna odpowiedź do “Krótka historia o NebuLisacji – Mały Lisek i zawody sportowe”

  1. […] Krótka historia o NebuLisacji – Mały Lisek i zawody sportowe […]

Dodaj komentarz